How to get there – jak tam dotrzeć
Naszym celem znów stała się Teneryfa. Czemu Teneryfa? Trzy lata temu w styczniu byliśmy tam osiem dni na naszym pierwszym „lecie w środku zimy”. Niektóre miejsca, które odwiedzamy są fantastyczne, ale niekoniecznie tam wracamy. Po pobycie na tej cudownej wyspie wiedzieliśmy jedno: na pewno tam wrócimy.
Przez ostatnie trzy lata zmieniło się sporo w kwestii dotarcia na Kanary z Polski. Wtedy lecieliśmy przez Szkocję, a wracaliśmy przez Brukselę. Obecnie mamy do wyboru szeroki wachlarz lotów bezpośrednich z Polski tanimi liniami: z Modlina, Krakowa, Wrocławia (to Ryanair) i z warszawskiego lotniska Chopina (Norwegian). My standardowo zdecydowaliśmy się na lotnisko Modlin, do którego mamy najbliżej. Loty stamtąd niekoniecznie są najtańsze, ale z wesołym i chętnym do zabawy roczniakiem lepiej nie ryzykować długich podróży na lotnisko:) Za loty zapłaciliśmy nieco ponad 600 zł za osobę w dwie strony. Plus 190 zł za malucha (stała opłata za dziecko w Ryanair). Plus 190 zł za dużą walizkę (tak… trzeba się przeprosić z bagażem rejestrowanym).
Alternatywą wciąż są loty z przesiadkami, które często można złożyć za mniejsze pieniądze (np. przez Barcelonę, Paryż, Brukselę, Londyn albo któreś z niemieckich lotnisk). Oczywiście pod warunkiem, że lecimy z bagażem podręcznym i nie płacimy dwa razy za walizkę.
Where to stay – Gdzie tam mieszkać
Lecąc na tydzień czy dwa turyści zazwyczaj wybierają hotel. Śniadanie, jakieś obiadokolacje, baseny itp. Ponad miesięczny pobyt wymaga jednak lepszego zaplanowania pobytu, głównie ze względów finansowych. Idealną alternatywą jest wynajęcie apartamentu (po prostu mieszkania), bezpośrednio od właściciela (albo agencji). Na homeaway czy airbnb mamy ich do wyboru do koloru. Jednak żeby cena nie powaliła, musimy szukać nie w największych kurortach typu Los Cristianos czy Costa Adeje a w mniejszych nieturystycznych miejscowościach. My braliśmy pod uwagę tylko południową część Teneryfy ze względu na dużo lepszą pogodę. Zdecydowaliśmy się na apartament w dopiero co zabudowywanej miejscowości Palm Mar, kilka kilometrów od Los Cristianos. Za 40 dniowy pobyt zapłacimy 800 euro. Czy wybór był trafny okaże się już niedługo.
How to travel – Jak się tam poruszać
Wybierając miejscowość nieturystyczną musimy mieć samochód. Na Kanarach dla nas wybór jest prosty – wypożyczalnia Auroreisen. Korzystaliśmy z niej już trzy razy i byliśmy zadowoleni. Ceny są bardzo przystępne (nawet 12 euro/dzień w styczniu), nie ma żadnych dodatkowych ubezpieczeń, kosmicznych blokad na koncie, a fotelik dla dziecka jest bezpłatny. Samochód wynajęliśmy na pierwsze dwa tygodnie i ostatnie 10 dni naszego pobytu.
What to do – Co tam robić
Sześć tygodni?????!!!! To wy się tam wynudzicie! – raz usłyszałam. O to się nie boję. Po pierwsze, nie jest to tylko urlop. Laptop i praca jadą z nami i na pewno będą nieodłączną częścią każdego dnia. Poza tym jedziemy tam „pomieszkać”. Rano zjeść śniadanie, iść z młodym na spacer, robić zakupy – wszystko to samo co w Polsce – tylko w temperaturze ponad 20 stopni.
Jeśli kogoś zachęciłam, to na plany na zimę na Kanarach nie jest jeszcze za późno. Ryanair wciąż kusi niezłymi cenami na Teneryfę czy na Gran Canarię. A spędzenie choć jednego tygodnia zapominając o szarym, deszczowym (ewentualnie zaśnieżonym) świecie jest bezcenne.
]]>