Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/btech/domains/europejskiepodroze.pl/public_html/wp-config.php:1) in /home/btech/domains/europejskiepodroze.pl/public_html/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Hiszpania – EuropejskiePodroze.pl http://europejskiepodroze.pl Na tej stronie znajdziecie relacje z podróży po zakątkach Europy: tych najbardziej popularnych i tych mało uczęszczanych. Sat, 21 May 2016 19:30:29 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.7.5 Vamos a la playa – przewodnik po plażach Teneryfy http://europejskiepodroze.pl/vamos-a-la-playa-przewodnik-po-plazach-teneryfy/ http://europejskiepodroze.pl/vamos-a-la-playa-przewodnik-po-plazach-teneryfy/#respond Fri, 20 May 2016 20:35:58 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=1426 40 dni – tyle czasu mieszkaliśmy w niewielkiej miejscowości Palm Mar na południu Teneryfy w styczniu i lutym. W tym czasie odwiedziliśmy piękne plaże Teneryfy: naturalne i stworzone przez człowieka, jasne i czarne, piaszczyste oraz kamieniste. Wszystkie jednak mają niezwykły urok i można na nich plażować cały rok.

W czasie naszego pobytu poza pracą przy komputerze na cały etat i opieką nad maluchem udało nam się zwiedzić sporo interesujących miejsc, zobaczyć niezapomniane widoki oraz odpoczywać na wielu plażach. A plażowanie (a może raczej spędzanie czasu na plaży, bo plażowanie kojarzy mi się z leżeniem i opalaniem, co przy roczniaku jest mało realne) było nieodłącznym elementem niemal każdego z 40 dni.

Każdy, kto zaczyna interesować się Teneryfą, szybko odkrywa, że na wyspie można doświadczyć wiele różnorodnych klimatów. Są gorące plaże południa, zielone krajobrazy północy czy surowe oblicze wulkanu. My zdecydowaliśmy się na pobyt na południu wyspy ze względu na najlepszą pogodę i nieograniczone możliwości plażowania – to znaczy spędzania czasu na plaży z wiaderkiem i łopatką 🙂 I to tu właśnie znajduje się najwięcej zagospodarowanych plaż.

 

Plaże na Costa Adeje – centrum turystyki masowej na Teneryfie

 

Costa Adeje to najbardziej zurbanizowane wybrzeże Teneryfy. Dla jednych ulubione, dla innych znienawidzone ze względu na niezliczoną ilość turystów. Znajduje się tu kilka plaż, które połączone są ze sobą promenadami, w taki sposób, iż całe wybrzeże (około 10 kilometrów) można zobaczyć idąc spacerem wybrzeżem. Wszystkie plaże na Costa Adeje są doskonale zagospodarowane, znajdują się na nich toalety, prysznice, leżaki, parasole, wypożyczalnie sprzętów wodnych, restauracje i bary. My odkryliśmy urok tego wybrzeża przyjeżdżając popołudniami po godzinie 16, gdy większość plażowiczów opuszczało plaże.

***** Playa del Duque

To zdecydowanie najlepsza (oczywiście subiektywnie) plaża na Costa Adeje. Znajduje się w najładniej zagospodarowanej (i najbardziej ekskluzywnej) części wybrzeża i ciągnie się kilkaset metrów.

IMG_2234

220

Piasek jest dość drobny i jasny a wejście do morza łagodne. Jednocześnie są tutaj spore fale, co czyni tą plażę idealną do zabaw w wodzie.

IMG_2204

W ciągu dnia plaża jest oczywiście bardzo tłumnie odwiedzana przez turystów, ale wieczorem pustoszeje i wtedy można dostrzec jej niezwykły urok.

IMG_0197

Zawsze wtedy, gdy celem naszej wizyty na plaży była kąpiel w oceanie wybieraliśmy właśnie plażę del Duque.

*** Playa Fanabe

To najdłuższa plaża wybrzeża znajdująca się za kawałkiem skalistego wybrzeża na południe od Playa del Duque.

IMG_2260

Piasek na niej jest ciemniejszy a wzdłuż niemal całej plaży ciągnie się promenada ze sklepikami i restauracjami. Jak niemal wszystkie plaże zachodniego wybrzeża, również i plaża Fanabe idealnie nadaje się do romantycznych zachodów słońca.

705

*** Playa Colon

Ta maleńka plaża znajdująca się przy porcie Puerto Colon również jest godna uwagi ze względu na drobny czarny piasek i delikatne prawie niezauważalne fale.

255

Pomimo jej małego rozmiaru przy plaży znajduje się mnóstwo restauracji i sklepików zachęcających do zakupu chińskich pamiątek z Teneryfy 🙂

**** Playa Troya

To jedna z naszych ulubionych plaż na wybrzeżu Costa Adeje, chyba głównie ze względu na bardzo drobny dość ciemny piasek.

IMG_0139

492

Wejście do wody również należy tutaj do najprzyjemniejszych a fale są łagodne.

IMG_0142

*** Playa del Bobo

Zaraz obok plaży Troya, a właściwie na jej przedłużeniu znajduje się niewielka plaża Bobo. Akurat nie spędzaliśmy na niej żadnego popołudnia, ale z promenady wygląda bardzo przyjaźnie.

488

*** Playa de las Vistas

Playa las Vistas to chyba najpopularniejsza plaża wybrzeża tłumnie odwiedzana przez turystów. Na uwagę zasługuje na pewno ciągnąca się wzdłuż plaży promenada. Piasek na plaży jest drobny i przyjemny a wejście do wody łagodne. Niemniej jednak zauważyliśmy na plaży Vistas jest chłodniej niż w pozostałych miejscach (zimą to ma znaczenie), gdyż wieje zimny wiatr od morza. Dlatego też na tej plaży nigdy nie zdecydowaliśmy się na kąpiel.

137

IMG_1732

*** Playa del Camison

Ta niewielka plaża znajdująca się zaraz za rozległą Playa las Vistas jest idealnym miejscem do podziwiania zachodów słońca.

IMG_0293

*** Playa Los Cristianos

Plaża Los Cristianos znajdująca się przy samym porcie stanowi doskonałe miejsce do odpoczynku i obserwowania przypływających i odpływających promów. Jednak ze względu na niezbyt przejrzystą wodę nie jest najlepszym miejscem do pływania.

IMG_0239

578

 

Zachodnie wybrzeże

 

Nie trzeba daleko odjeżdżać od Costa Adeje, by odpocząć nieco od tłumów spotykanych na każdym kroku turystów, a przy tym rozkoszować się słonecznymi plażami i ciepłym oceanem.

*** Playa de Ajabo

Playa de Ajabo znajduje się w niewielkiej rozwijającej się miejscowości turystycznej Callao Salvaje na północ od Costa Adeje. Niezwykły widok na tę plażę z góry sprawia, że odwiedzający jak najszybciej chcą się znaleźć na dole, by korzystać z jej uroków.

151

Na dole niestety nie jest już tak różowo dla miłośników plażowania. Jest to plaża bardziej żwirkowa niż piaszczysta i znajduje się na niej sporo kamieni. Warto jednak ją odwiedzić choćby ze względu na malownicze położenie.

IMG_0037

* Playa las Galgas

Po objechaniu większości plaż południowej części Teneryfy, zaczęłam wyszukiwać mniejszych miejscowości, w których można przyjemnie spędzić czas na plaży. Mała plaża w miejscowości Playa Paraiso wyglądała zachęcająco w folderach reklamowych hoteli w tym miejscu. Niestety rzeczywistość bardzo szybko rozczarowała. Plaża ma piasek żwirowy o nijakim kolorze, a w wejście do wody oddzielone jest od plaży pasek żwirku, więc nie ma możliwości przyjemnie chodzić brzegiem.

508

***** Playa Abama

No i w końcu znaleźliśmy naszym zdaniem perełkę. Plaża Abama, o której nie przeczytaliśmy w żadnym przewodniku, została stworzona przez luksusowy hotel o tej samej nazwie znajdujący się w centrum niczego niedaleko miejscowości Playa San Juan. Korzystają z niej głównie turyści mieszkający w tym hotelu, ale jest dostępna dla wszystkich. Samochód zostawiamy koło hotelu na publicznym parkingu i udajemy się w 15 minutowy spacer w dół.

IMG_0325

Po paru minutach spaceru wzdłuż hotelowych bungalowów widzimy taki widok.

540

Dalej możemy iść schodami (z wózkiem trochę ciężko) lub spacerem asfaltem.

565

Plaża nie jest zatłoczona, bardzo zadbana. Piasek jest jasny i bardzo drobny a wejście do wody łagodne. To kolejne miejsce, gdzie kąpiel w oceanie będzie prawdziwą przyjemnością.

406

** Playa San Juan

Plaża San Juan w miejscowości o tej samej nazwie prezentuje się bardzo ładnie, szczególnie wraz z zacienioną promenadą pełną zieleni.

IMG_0301

Na plaży znajdują się niewielkie palmy dające nieco cienia w upalny dzień. Niestety plaża od morza oddzielona jest pasem kamieni, dlatego spacery wybrzeżem są mocno ograniczone.

IMG_0309

*** Playa la Arena

Playa la Arena to naturalna plaża z czarnym drobnym piaskiem znajdująca się w miejscowości Puerto Santiago parę kilometrów od popularnych Los Gigantos. Podczas naszego pobytu na Teneryfie mieliśmy okazję zobaczyć dwa oblicza plaży Arena: raz w środku gorącego dnia, gdy była pełna ludzi…

IMG_0165

…drugi raz podczas zachodu słońca, gdy plaża była niemalże pusta.

IMG_2180

Pomimo przyjemnego piasku na plaży, wejście do wody jest już trochę kamieniste, a fale potrafią być naprawdę spore, dlatego kąpiąc się na plaży La Arena trzeba bardzo uważać.

*** Playa de los Guios

Będąc w popularnej miejscowości Los Gigantes warto zajrzeć na małą czarną plażę Los Guios. Piasek na niej jest drobny a wejście do wody kamieniste. Niemniej jednak największym jej atutem jest widok na imponujące pionowe skały wpadające prosto do morza Los Gigantes.

723

 

Pozostałe plaże Teneryfy

 

Ponieważ mieszkaliśmy w południowo-zachodniej części wyspy większość czasu spędzaliśmy na plażach Costa Adeje oraz zachodniego wybrzeża. Niemniej jednak plaże można znaleźć również na samym południu wyspy (Playa la Tejita i El Medano znajdujące się obok lotniska południowego) a także na północy wyspy.

** Playa la Tejita

Plaża Tejita i Medano to właściwie bliźniacze plaże znajdujące się po dwóch stron góry Montana Roja. Obie są rozległe, szerokie, mają drobny piasek i są bardzo wietrzne. To idealne miejsca dla miłośników windsurfingu. Obie wyglądają bardzo obiecująco, niemniej jednak silny wiatr bardzo utrudnia na nich pobyt.

IMG_0253

** Playa el Medano

IMG_1976

** Playa Martianez

Cała północ wyspy to zupełne przeciwieństwo południa (o tym oddzielny wpis). Również plaże są tutaj inne. Czarny, czasem żwirowy piasek nie każdemu się podoba, ale także i tutaj nie brakuje miłośników plażowania. My odwiedziliśmy tylko dwie plaże północy znajdujące się w największej północnej miejscowości turystycznej Puerto de la Cruz. Z jej jednej strony znajduje się widoczna poniżej Playa Martianez.

Plik_003

** Playa Jardin

Druga plaża w Puerto de la Cruz to popularna i oblegana Playa Jardin, z której można podziwiać majestatyczny wulkan El Teide.

IMG_0510

***** Playa Las Teresitas

Na sam koniec (choć tak naprawdę ta plaża powinna znajdować się na samej górze) Playa Las Teresitas będąca wizytówką Teneryfy. Jej zdjęcie znajduje się niemal na każdym folderze reklamowym wyspy, mapie czy okładkach przewodników. Pomimo takiej reklamy, nie jest to najczęstsze odwiedzane miejsce przez turystów. Głównym tego powodem jest fakt, że plaża znajduje się w niewielkiej wiosce San Andres, kilka kilometrów na północ od Santa de la Cruz i jest ulubionym miejscem wypoczynku mieszkańców stolicy.

IMG_0087

Plaża pokryta jest jasnym drobnym piaskiem (nie jest to oczywiście plaża naturalna, piasek został nawieziony), wejście do wody jest bardzo łagodne a fale niewielkie.

IMG_0092

Ogromnym atutem tej plaży są piękne widoki na góry Anaga.

IMG_0102

668

Teneryfa ma oczywiście do zaoferowania dużo dużo więcej niż tylko piaszczyste plaże. Niemniej jednak dla każdego odwiedzającego tą niezwykłą wyspę, odpoczynek na plaży w styczniu czy w lutym jest niezwykłą atrakcją.

]]>
http://europejskiepodroze.pl/vamos-a-la-playa-przewodnik-po-plazach-teneryfy/feed/ 0
Lato w środku zimy – know how http://europejskiepodroze.pl/lato-w-srodku-zimy-know-how/ http://europejskiepodroze.pl/lato-w-srodku-zimy-know-how/#respond Sat, 19 Dec 2015 21:12:30 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=1421 Trzy tygodnie – tyle dzieli nas od porzucenia zimowych kurtek, czapek, przemoczonych kozaków i zachodu słońca o 15. Pomysł spędzenia chociaż części zimy w ciepłym klimacie chodził za nami od dawna. Namiastkę mieliśmy zimą 2013 roku, kiedy byliśmy tydzień na Teneryfie oraz w 2014 w trakcie zimowego pobytu na Fuerteventurze i Lanzarote. Tym razem wiemy, że tydzień czy dwa to za mało by uciec od zimy. Dlatego zaraz po świętach w naszym powiększonym składzie (2+1) opuszczamy Polskę na niecałe sześć tygodni, by pod bezchmurnym niebem cieszyć się z uroków zimy. Kanaryjskiej zimy.

How to get there – jak tam dotrzeć

Naszym celem znów stała się Teneryfa. Czemu Teneryfa? Trzy lata temu w styczniu byliśmy tam osiem dni na naszym pierwszym „lecie w środku zimy”. Niektóre miejsca, które odwiedzamy są fantastyczne, ale niekoniecznie tam wracamy. Po pobycie na tej cudownej wyspie wiedzieliśmy jedno: na pewno tam wrócimy.

IMG_2185

 

Przez ostatnie trzy lata zmieniło się sporo w kwestii dotarcia na Kanary z Polski. Wtedy lecieliśmy przez Szkocję, a wracaliśmy przez Brukselę. Obecnie mamy do wyboru szeroki wachlarz lotów bezpośrednich z Polski tanimi liniami: z Modlina, Krakowa, Wrocławia (to Ryanair) i z warszawskiego lotniska Chopina (Norwegian). My standardowo zdecydowaliśmy się na lotnisko Modlin, do którego mamy najbliżej. Loty stamtąd niekoniecznie są najtańsze, ale z wesołym i chętnym do zabawy roczniakiem lepiej nie ryzykować długich podróży na lotnisko:) Za loty zapłaciliśmy nieco ponad 600 zł za osobę w dwie strony. Plus 190 zł za malucha (stała opłata za dziecko w Ryanair). Plus 190 zł za dużą walizkę (tak… trzeba się przeprosić z bagażem rejestrowanym).

IMG_1597

Alternatywą wciąż są loty z przesiadkami, które często można złożyć za mniejsze pieniądze (np. przez Barcelonę, Paryż, Brukselę, Londyn albo któreś z niemieckich lotnisk). Oczywiście pod warunkiem, że lecimy z bagażem podręcznym i nie płacimy dwa razy za walizkę.

Where to stay – Gdzie tam mieszkać

Lecąc na tydzień czy dwa turyści zazwyczaj wybierają hotel. Śniadanie, jakieś obiadokolacje, baseny itp. Ponad miesięczny pobyt wymaga jednak lepszego zaplanowania pobytu, głównie ze względów finansowych. Idealną alternatywą jest wynajęcie apartamentu (po prostu mieszkania), bezpośrednio od właściciela (albo agencji). Na homeaway czy airbnb mamy ich do wyboru do koloru. Jednak żeby cena nie powaliła, musimy szukać nie w największych kurortach typu Los Cristianos czy Costa Adeje a w mniejszych nieturystycznych miejscowościach. My braliśmy pod uwagę tylko południową część Teneryfy ze względu na dużo lepszą pogodę. Zdecydowaliśmy się na apartament w dopiero co zabudowywanej miejscowości Palm Mar, kilka kilometrów od Los Cristianos. Za 40 dniowy pobyt zapłacimy 800 euro. Czy wybór był trafny okaże się już niedługo.

IMG_1683

How to travel – Jak się tam poruszać 

Wybierając miejscowość nieturystyczną musimy mieć samochód. Na Kanarach dla nas wybór jest prosty – wypożyczalnia Auroreisen. Korzystaliśmy z niej już trzy razy i byliśmy zadowoleni. Ceny są bardzo przystępne (nawet 12 euro/dzień w styczniu), nie ma żadnych dodatkowych ubezpieczeń, kosmicznych blokad na koncie, a fotelik dla dziecka jest bezpłatny. Samochód wynajęliśmy na pierwsze dwa tygodnie i ostatnie 10 dni naszego pobytu.

IMG_1833

What to do – Co tam robić

Sześć tygodni?????!!!! To wy się tam wynudzicie! – raz usłyszałam. O to się nie boję. Po pierwsze, nie jest to tylko urlop. Laptop i praca jadą z nami i na pewno będą nieodłączną częścią każdego dnia. Poza tym jedziemy tam „pomieszkać”. Rano zjeść śniadanie, iść z młodym na spacer, robić zakupy – wszystko to samo co w Polsce – tylko w temperaturze ponad 20 stopni.

IMG_2249

Jeśli kogoś zachęciłam, to na plany na zimę na Kanarach nie jest jeszcze za późno. Ryanair wciąż kusi niezłymi cenami na Teneryfę czy na Gran Canarię. A spędzenie choć jednego tygodnia zapominając o szarym, deszczowym (ewentualnie zaśnieżonym) świecie jest bezcenne.

]]>
http://europejskiepodroze.pl/lato-w-srodku-zimy-know-how/feed/ 0
Krótki spacer po Saragossie http://europejskiepodroze.pl/krotki-spacer-po-saragossie/ http://europejskiepodroze.pl/krotki-spacer-po-saragossie/#respond Thu, 25 Jun 2015 19:48:41 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=1395 W Hiszpanii każde miasto ma swój urok, bez względu czy jest położone nad morzem, czy ma spore zaplecze turystyczne. Z taką myślą jadąc z Barcelony do San Sebastian, wylądowaliśmy w Saragossie, stolicy Aragonii, piątym co do wielkości mieście hiszpańskim.Niezwykłą zaletą miast interioru, jest to, że w środku lata można w nim znaleźć nocleg za bardzo przyzwoitą cenę. My zapłaciliśmy 40 euro za dwuosobowy pokój ze śniadaniem w hotelu 4* w sercu starego miasta. Minusem jest wysoka temperatura – w lipcu jest wyjątkowo gorąco, i zdecydowanie brakuje morza, w którym można się orzeźwić. Wieczory natomiast są całkiem przyjemne, i w taki właśnie wieczór odbyliśmy krótki spacer po Saragossie.

Największą atrakcją tego miasta jest XVII-wieczna bazylika Nuestra Senora del Pilar.

IMG_9848

Bazylika imponuje swym rozmiarem, w środku znajdują się wspaniałe ołtarze i jest ona miejscem wielu pielgrzymek. Plac wokół katedry jest świetnym miejscem do spacerów, sjesty czy też zjedzenia.

IMG_9929

Przy doskwierających upałach, zbawienne są wszechobecne fontanny

IMG_9854

i wszelkie wymyślne formacje wodne.

IMG_9954

Po drugiej stronie placu znajduje się stara, budowana pomiędzy XII a XVII wiekiem katedra del Salvador.

IMG_9930

Saragossa leży nad rzeką Ebro. W Saragossie przecina ją wiele mostów, między innymi Puente de Piedra.

IMG_9938

Z niego można podziwiać wielkość katedry.

IMG_9933

Sama rzeka Ebro również wygląda ciekawie. Jest to najdłuższa rzeka Hiszpanii mająca prawie 1000km.

IMG_9941

Nie mając wiele czasu w Saragossie zdecydowaliśmy się na krótki tour autobusem Hop On Hop Off, który wozi turystów po najpopularniejszych miejscach w mieście.

Tym sposobem dotarliśmy ze starego miasta do Aljaferii – alkazaru z XI wieku, będącego najokazalszą budowlą mauretańską znajdującą się w Hiszpanii poza Andaluzją.

IMG_9899

Wokół tego okazałego budynku znajduje się fosa.

IMG_9913

W 2008 roku Saragossa była gospodarzem światowej wystawy Expo. Z tej okazji w mieście pojawiło się wiele nowoczesnych budowli, między innymi Pavilion Aragon,

IMG_9884

Pavilion Bridge

IMG_9879

Z okazji Expo 2008 zbudowano również okazały Millenium Bridge.

IMG_9876

Po odpoczynku w hotelu, późnym wieczorem wybraliśmy się jeszcze raz na główny plac podziwiać oświetlone stare miasto: bazylikę,

IMG_0014

oraz ratusz.

IMG_0016

W takiej scenerii pozostało tylko usiąść w najbliższej knajpce i zamówić dzban zimnej, orzeźwiającej Sangrii.

Z samego rana miasto jest jakby wyludnione. W środku tygodnia o godzinie 8 na ulicach pojawiają się nieliczni ludzie, odbywa się mycie ulic.

IMG_0023

Życie zaczyna się dopiero po 10.

 

 

 

 

 

]]>
http://europejskiepodroze.pl/krotki-spacer-po-saragossie/feed/ 0
San Sebastian – europejskie Rio de Janerio http://europejskiepodroze.pl/san-sebastian-europejskie-rio-de-janerio/ http://europejskiepodroze.pl/san-sebastian-europejskie-rio-de-janerio/#respond Wed, 03 Jun 2015 19:48:46 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=1368 Tuż przy granicy francuskiej nad Zatoką Biskajską leży San Sebastian, po baskijsku nazywane Donostia. Nieduże miasto może poszczycić się wieloma atrakcjami, które wyróżnia je wśród niezliczonej ilości hiszpańskich kurortów. Po pierwsze jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych kurortów w Hiszpanii, co przekłada się na wysokie ceny nieruchomości (ponoć zajmuje trzecie miejsce pod tym względem w Hiszpanii zaraz za Madrytem i Barceloną). Po drugie, w San Sebastian odbywa się znany na całym świecie Międzynarodowy Festiwal Filmowy goszczący największe sławy dużego ekranu. Po trzecie jest to nieoficjalnie światowa stolica gastronomii, słynąca ze znanych małych kanapeczek pinxos (podobnych do hiszpańskich tapas). Poza tym Donostia nazywana jest przez niektórych europejskim Rio de Janerio, co związane jest z górującym nad miastem ogromnym pomnikiem Chrystusa, wzorowanym na tym z Rio oraz na podobnym ułożeniu miasta nad zatoką.

Jak tam dotrzeć?

No więc pojechaliśmy. Któregoś upalnego lipcowego wieczora wylądowaliśmy na lotnisku w Barcelonie, skąd udaliśmy się autobusem do Saragossy, a stamtąd do San Sebastian. Do serca kraju Basków można oczywiście też dostać w dużo łatwiejszy sposób. W odległości mniejszej niż 100 km od San Sebastian znajduje się aż 5 lotnisk. Na żadne z nich nie dolecimy bezpośrednio z Polski, ale można złożyć lot z jedną przesiadką. Na lotnisko San Sebastian oddalone od centrum miasta zaledwie 20 km można dotrzeć hiszpańskimi liniami Vueling np z Barcelony. Tanimi liniami Ryanair dolecimy do Biarritz (leżące na terytorium Francji) np. z Londynu czy też Brukseli. Warto też sprawdzić połączenia liniami EasyJet z Londynu do Bilbao, oraz Ryanair do leżących nieco dalej lotnisk w Saragossie i Santander.

 Promenada i plaża

W przeciwieństwie do hiszpańskich miejscowości leżących nad Morzem Śródziemnym, San Sebastian w środku wakacji ma znośną, nie aż tak bardzo upalną temperaturę (przyjemne 25 stopni). To sprawia, że jest rajem dla plażowiczów i miłośników kąpieli. W samym centrum miasta znajduje się Playa de la Concha (Concha to po hiszpańsku muszla, co przypomina o specyficznym kształcie zatoki przypominającej muszlę (ja tego nie widzę, ale może mam za małą wyobraźnię).

Przechwytywanie

Na długiej piaszczystej plaży wypoczywają spragnieni słońca turyści.

IMG_0201

Woda w zatoce jest przyjemnie ciepła, wejście do wody płytkie i bez kamieni. Przy plaży znajduje się charakterystyczny mostek z zegarem dodający uroku nadmorskiej promenadzie.

IMG_0198

Plaża La Concha wraz z jej przedłużeniem plażą Ondarreta ciągnie się 2 kilometry. Po drodze mijamy ładny budynek kawiarni.

IMG_0135

Przy promenadzie znajduje się także warty zobaczenia Miramar Palace, piękny pałac, który w przeszłości stanowił rezydencję letnią hiszpańskiej rodziny królewskiej a obecnie jest wykorzystywany przez baskijską szkołę muzyczną.

IMG_0145

Przepięknie urządzony teren zielony wokół pałacu skupia ludzi, urządzających tam pikniki oraz par młodych robiących sobie ślubne sesje zdjęciowe.

Oprócz popularnej plaży La Concha, w San Sebastian znajduje się także plaża Zurriola, będąca rajem dla miłośników surfingu. Aby się do niej dostać z centrum San Sebastian trzeba przejść przez most o tej samej nazwie.

IMG_0041

Most łączy dwie części San Sebastian podzielone rzeką Urumea, która wpada tutaj do Zatoki Biskajskiej.

IMG_0042

Pomiędzy wzgórzami

Plaża la Concha rozpościera się pomiędzy dwoma wzgórzami górującymi nad San Sebastian. Na szczycie góry Urgull znajduje się wspomniany wcześniej pomnik Chrystusa.

IMG_0031

Obchodząc górę dookoła promenadą Paseo Nuevo można natknąć się na ciekawą nowoczesną rzeźbę.

IMG_0112

Po drugiej stronie plaży znajduje się góra Igueldo, z której rozpościera się fantastyczny widok na całą zatokę i wyspę Santa Clara.

IMG_0172

Na górę możemy dostać się kolejką wąskotorową za około 2 euro.

IMG_0181

W dniu, w których wybraliśmy się na górę niebo było niestety zachmurzone, przez co widoki nie były zapewne tak piękne jak przy słonecznym dniu, ale plaża z góry i tak wyglądała imponująco.

IMG_0175

Patrząc z góry na drugą stronę widzimy otwarte morze i fale rozbijające się o skalisty brzeg.IMG_0164

Spacer po mieście

Spacer po San Sebastian jest atrakcją samą w sobie. Nasze zwiedzanie rozpoczynamy od ratusza (po hiszp. ayuntamiento), będącego wizytówką miasta.

IMG_0029

Przy ratuszu znajduje się bardzo zadbany park.

IMG_0028

Obchodzimy ratusz i kierujemy się w stronę labiryntu wąskich uliczek starego miasta.

IMG_0039

Jest tu niezliczona ilość restauracji i barów, w których serwowane są wspomniane wcześniej pinxos. Na starówce znajduje się między innymi barokowy kościół Santa Maria.

IMG_0037

Oraz Plaza de la Constitución, na którym w przeszłości odbywały się walki byków a obecnie jest to miejsce różnych fiest.

IMG_0046

Spacerując po mieście warto również zobaczyć katedrę Buen Pastor.IMG_0053

Port i wyspa Santa Clara

Uroczym miejscem w San Sebastian jest niewielki port, w którym cumują łódki nie nieduże stateczki.

IMG_0055

Można z niego wypłynąć na pobliską wyspę Santa Clara, z góry przypominającą swym kształtem żółwia.

IMG_0162

Rejs statkiem kosztuje kilka euro i umożliwia oglądanie cudownej zatoki od strony morza.

IMG_0056

W krótkim czasie dopływamy na wyspę.

IMG_0070

W XVI wyspa ta stanowiła izolatkę dla chorych na dżumę. Gdy w San Sebastian wybuchła epidemia tej strasznej choroby, chorych transportowano na wyspę, by zapobiec zarażanie pozostałych mieszkańców miasta.

Obecnie na wyspie znajduje się niewielka plaża, z której uroków skorzystaliśmy od razu po dopłynięciu.

IMG_0079

Nasz pobyt w San Sebastian niestety dość szybko się skończył i nie zdążyliśmy skorzystać ze wszystkich jego uroków. Wiemy jednak na pewno, że jest to miejsce godne polecenia nie tylko na krótki wypad, ale także na cały urlop.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

]]>
http://europejskiepodroze.pl/san-sebastian-europejskie-rio-de-janerio/feed/ 0
Luty na plaży: księżycowa Lanzarote http://europejskiepodroze.pl/luty-na-plazy-ksiezycowa-lanzarote/ http://europejskiepodroze.pl/luty-na-plazy-ksiezycowa-lanzarote/#respond Tue, 05 Aug 2014 21:05:23 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=1127 Dziś druga część kanaryjskiej zimowej wyprawy: tym razem to księżycowa Lanzarote, która oczarowuje i przygnębia jednocześnie swoją surowością i czarną od lawy wulkanicznej ziemią. Choć od ostatnich wybuchów minęło prawie 200 lat, krajobraz wciąż wygląda jakby dopiero co nastąpiła potężna erupcja.Na Lanzarote dotarliśmy statkiem z Fuerteventury. Z tego co się zorientowaliśmy, pomiędzy wyspami pływają dwa promy: Fred Olsen i Armas. My natomiast popłynęliśmy niewielkim statkiem z tej strony: Prom na Lanzarote . Jest to chyba najtańsza opcja podróży pomiędzy wyspami: niemal godzinny rejs w jedną stronę kosztuje 12 euro. Oczywiście istnieje szereg lotów z przesiadkami, którymi możemy dostać się na tą piękną wyspę. Ja polecam jednak odwiedzenie obu wysp w trakcie jednego wyjazdu.

IMG_4051

Playa Blanco wita nas charakterystycznymi białymi domkami i lekkim deszczem, który na szczęście szybko mija.

IMG_4056

Całe Lanzarote jest podobne – białe budynki idealnie kontrastują z czarną ziemią powulkanicznej wyspy. Obecny wygląd i zagospodarowanie, to miejsce zawdzięcza architektowi z Lanzarote Cesarowi Manrique, który swoją działalność od połowy XX wieku skupił na zagospodarowaniu przestrzennym Lanzarote, tak by współgrało ono z niezwykłym krajobrazem wyspy. Pierwsze kroki kierujemy z naszymi małymi walizkami na przystanek autobusowy, by dojechać na lotnisko, na którym odbieramy samochód. Dość długie czekanie na przystanku utwierdza nas w przekonaniu, że samochód na wyspie jest rzeczą niezbędną. W końcu docieramy na lotnisko – tam do biura Autoreisen, gdzie ponownie płacimy około 80 euro za 4 dni. Tym razem dostaliśmy nowiutkiego Citroen Elysee.

IMG_4123

Ponieważ w naszym apartamencie umówieni jesteśmy na odbiór pokoju dopiero po 18, po krótkiej przerwie na obiad w Puerto del Carmen decydujemy się wyruszyć do ogrodu kaktusów. Jardin de Cactuses jest jednym z miejsc zaprojektowanych przez Manrique. Przed wejściem kupujemy karnet za 30 euro na 6 atrakcji na Lanzarote: park kaktusów, Jameos del Agua, Cueves Verde, Mirador del Rio, Park Timanfaya i zamek w Arrecife. Oczywiście jest możliwość kupowania biletów pojedynczych na poszczególne atrakcje, można też kupić pakiet na 3/4 z nich w odpowiedniej niższej cenie, my jednak decydujemy się na wszystko.

IMG_4103

Park rzeczywiście robi wrażenie, kaktusy są świetne, z różnych regionów świata, cały ogród wygląda bajkowo. Do ładnych zdjęć przydałoby się jedynie błękitne niebo, którego tego dnia nie dane nam zobaczyć. Jest jednak ciepło, spacerujemy po parku, wchodzimy do wiatraka – pobyt tam zajmuje nam może jakieś 45 minut.

IMG_1044

W końcu wsiadamy z powrotem do samochodu, jedziemy po drodze jeszcze do Teguise mijając po drodze różne dziwne formacje skalne czując się jak na innej planecie.

IMG_4120

Teguise to niewielkie miasteczko (nie mylić z Costa Teguise, które jest jednym z największych kurortów turystycznych na wyspie), pozbawione praktycznie turystów. Kiedyś było stolicą wyspy, dziś nieco zapomniane. Nad miastem góruje Zamek Świętej Barbary. W centrum warto się chwilę przejść po uliczkach by poczuć atmosferę miejsca.

IMG_4126

Stamtąd wracamy już do Puerto del Carmen – miejsca naszego pobytu na najbliższe 4 dni. Wybraliśmy apartament w  Club Pocillos. Mogę śmiało założyć, że to jedno z najlepszych miejsc w jakich byliśmy, patrząc na stosunek ceny do jakości. Jedna noc kosztowała nas 28 euro za pokój (kupione przez przez Alpharooms).

IMG_4532

Dostaliśmy 2-pokojowy duży apartament, ze świetnie wyposażoną kuchnią. Minusem tego miejsca było dość znaczne oddalenie od centrum Puerto del Carmen, plusem lokalizacja nad samym morzem w pobliżu promenady, która przechodzi przez całe miasto. Z okna naszego apartamentu można było oglądać takie wschody słońca:

IMG_4138

Kolejny dzień postanowiliśmy zacząć od lenistwa. Pojechaliśmy na południe wyspy na słynną plażę Papagayo. Aby dojechać do plaży trzeba zapłacić 3 euro, które pobierane są po środku szutrowej drogi. Pogoda była bardzo ładna, typowo letnia, trochę wiało ale bardzo przyjemnie. Widoki świetne.

IMG_4148

W pobliżu znajduje się jeszcze kilka innych plaż, przed każdym zjazdem jest tabliczka z nazwą, można sobie zwiedzić kilka.

IMG_4192

Około 15 opuszczamy plażę. Nasz plan na popołudnie – park Timanfaya, leżący na terenach wulkanicznych. Ogromne pustkowie, pokazujące niszczycielską siłę lawy wulkanicznej. Najpierw wjeżdżamy do parku, gdzie pokazujemy nasz karnet. Już przy wjeździe widoki są … ciężko powiedzieć, że piękne. Pokazuję po prostu jak mało znaczący jest człowiek w obliczu siły natury.

IMG_4205

Po podjechaniu do miejsca, z którego odbywają się wycieczki okazuje się, że autobus właśnie odjeżdża, więc szybko przesiadamy się z samochodu do autokaru. W trakcie przejazdu Ruta de Los Volcanes oglądamy (niestety tylko przez szybę autokaru) tereny po wybuchu wulkanów z XVIII i XIX wieku.

IMG_4256 IMG_4262

Po trwającej około 40 minut wycieczce mamy też możliwość obejrzenia jak wysoka temperatura jest w tym miejscu pod ziemią. Już dotykając ziemi czujemy niezwykłe ciepło a personel parku pokazuje jak szybko suche gałęzie zapalają się po wrzuceniu do dołu oraz jak szybko tam może zagotować się woda.

IMG_4266 IMG_4279

Ostatnie spojrzenie na bezkres lawy i opuszczamy Park Timanfaya. Jedziemy zobaczyć Salinas de Janubio – jedne z największych na świecie saliny.

IMG_4296

Niedaleko znajduje się Los Hervideros – zachodnie wybrzeże Lanzarote, gdzie podziwiamy skaliste nabrzeże, oczywiście czarne. Do tego koloru trzeba się na Lanzarote zdecydowanie przyzwyczaić. Dla niektórych jest to widok przygnębiający, z drugiej jednak strony, widoki są tak zdecydowanie inne niż te, które się widziały do tej pory.

IMG_4314

Po kolejnych minutach docieramy w końcu do ostatniego punktu naszej wycieczki tego dnia: El Golfo – sławne zielone jeziorko Lanzarote.

IMG_4338

Trwa akurat zachód słońca, a my jesteśmy na zachodnim wybrzeżu, podziwiamy więc jak słońce nadaje skałom intensywne kolory czerwieni, zieleni i brązu.

IMG_4335

Czekamy aż słońce całkowicie zajdzie za horyzont i wsiadamy w samochód kierując się do Puerto del Carmen.

IMG_4355

Kolejny dzień zaczyna się bardzo aktywnie: mamy w planie 3 punkty z kupionego wcześniej karnetu. Zaczynamy od Jameos del Agua – wydrążona przez lawę wulkaniczną jama, zagospodarowana przez Manrique.  W środku jaskini znajduje się naturalny słony zbiornik morski.

IMG_4396   IMG_4374

Całość kompleksu jest bardzo nastawiona na turystów, jest tu również kawiarnia, ławeczki na których można odpocząć oraz tak jak wszędzie na Lanzarote połączenie czerni wulkanicznej z bielą architektury. Zaledwie kilometr od Jameos del Agua znajduje się kolejna atrakcja Lanzarote – Cueva de los Verdes.

IMG_4422

Są to jaskinie, po których można chodzić tylko z przewodnikiem. Całość trasy ma niewiele ponad kilometr a czas wycieczki to około 40 minut. My mieliśmy pecha, bo chwilę przed nami ruszyła do jaskini grupa turystów i musieliśmy czekać około pół godziny na zebranie się kolejnej. Co ciekawe, w przeciwieństwie do Jameos del Agua, gdzie przyjeżdżają wszystkie autokary wycieczkowe, tutaj w większości spotkaliśmy turystów indywidualnych. Po wyjściu byliśmy tym faktem bardzo zdziwieni, bo jaskinie wydały nam się o wiele ciekawszą atrakcją niż jama. W jaskini możemy podziać niesamowite formacje skalne, różne minerały mieniące się w wielu kolorach oraz oglądać na ich podstawie jak zastygała lawa. W jaskini została też utworzona sala koncertowa, mająca bardzo dobrą akustykę ze względu na brak echa. Z jaskiń wyruszamy na północ wyspy. Po drodze mijamy nowe, nieznane jeszcze dla nas krajobrazy Lanzarote.

IMG_4423

Na skałach pojawia się roślinność, co jest raczej niespotykane na południu wyspy. Ponieważ dochodzi 14 postanawiamy zatrzymać się na plaży. Na godzinną sjestę wybieramy plażę Caleton Blanco.

IMG_4461

Dalej jedziemy już na samą północ wyspy, gdzie znajduje się najsłynniejszy punkt widokowy na Lanzarote – Mirador del Rio.

IMG_4485

Tu również spotykamy tłumy ludzi i wiele autokarów. Z ładnie zaprojektowanego (przez Manrique oczywiście) punktu można podziwiać pobliską wyspę Graciosę.

IMG_4489

Na pewno warto tam popłynąć z miejscowości Orzola. Następnie kierujemy się już z powrotem. Mijamy Dolinę 1000 palm.

IMG_4517

Zachód Słońca spędzamy na plaży Famara znanej z filmu „Przerwane Objęcia”. Przed wyjazdem czytałam, że to jedna z najlepszych plaż na wyspie, okazało się jednak, że jedna z najlepszych ale dla windsurferów. Plaża nie jest jakaś szczególna, niczym nie zachwyca sama w sobie. Ładne są za to widoki wokół niej. 

IMG_4528

Następny dzień jest już naszym ostatnim dniem na wyspie, dlatego dużą jego część postanawiamy spędzić na plaży. Wybieramy miejską plażę w Puerto del Carmen.

IMG_4547

Jest to chyba najcieplejszy dzień w ciągu naszego pobytu, woda zachęca do kąpieli, z czego ochoczo korzystamy.

IMG_4559

Po południu jedziemy jeszcze do regionu La Geria zobaczyć słynne uprawy winiarskie.

IMG_4576

A zmierzch spędzamy w stolicy wyspy – Arrecife, które tak zdecydowanie różni się od stolicy Fuerte. Tutaj jest sporo ludzi, są ładne promenady, wszystko zadbane.

IMG_4601

Ostatni zachód słońca na cudownej wyspie ze świadomością konieczności powrotu do kraju, w którym jest -10 stopni . Zdecydowanie żałuję, że spędziliśmy na niej zaledwie 4 dni.

IMG_4603

Z Lanzarote wracamy przez Londyn. Oczywiście można wrócić jednego dnia, przesiadając się tylko na lotnisku, my jednak postanowiliśmy zostać jeszcze dwa dni w Londynie, w którym nie byliśmy od ponad roku. W ramach podsumowania mogę powiedzieć, że pomimo wielu zachwytów nad Fuertaventurą, dla mnie zdecydowanym numerem jeden jest Lanzarote. Jest tu zdecydowanie więcej do zobaczenia, widoki są bardziej niezwykłe, a jak ktoś lubi plażować, to również bez problemu znajdzie szeroki wybór plaż. Planując wyjazd łączony na obie te wyspy warto więcej czasu zarezerwować na Lanzarote.

Podsumowanie naszych kosztów: 11 dni w podróży (nie licząc 2-dniowego pobytu w Londynie w drodze powrotnej)

Loty: Modlin – Barcelona, Barcelona – Fuerteventura, Lanzarote – Londyn, Londyn – Modlin 485 zł/os.

Hotele (cena za dwie osoby): 402 euro/10 nocy

Barcelona: 40 euro ze śniadaniem.

Fuerte, Costa Calma: 62 euro z HB (tu spędziliśmy dwie noce)

Fuerte, Corralejo: 42 euro (3 noce) Lanzrote: 28 euro (4 noce)

Prom: 12 euro/os Samochód: około 160 euro na dwóch wyspach – łącznie 8 dni. Na Kanarach cena paliwa nieznacznie przekracza 1 euro/litr. Na paliwo łącznie wydaliśmy 50 euro.

Zwiedzanie: voucher na 6 miejsc na Lanzarote: 30 euro/os. Jedzenie w restauracji kosztowało nas około 20 – 25 euro za kolację (z alkoholem), zakupy w sklepie – ceny podobne do polskich, nie licząc mięsa, które jest jakieś 50% droższe.

]]>
http://europejskiepodroze.pl/luty-na-plazy-ksiezycowa-lanzarote/feed/ 0
Fuerteventura – surowa wyspa wiartu http://europejskiepodroze.pl/fuerteventura-surowa-wyspa-wiartu/ http://europejskiepodroze.pl/fuerteventura-surowa-wyspa-wiartu/#respond Sun, 13 Jul 2014 19:19:20 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=1075 Kiedy przychodzi zima, a słupek rtęci informuje nas, że nie warto wychodzić z domu, warto popatrzeć na miejsca, gdzie pory roku nie mają tak ogromnego znaczenia. Jednym z takich miejsc są Wyspy Kanaryjskie, gdzie nawet w środku zimy możemy spotkać lato. Przez wami Fuerteventura – wietrzna wyspa Kanarów słynąca z pięknych piaszczystych plaż, windsurfingu i surowej przyrody.

Jeszcze niedawno aby dotrzeć na własną rękę na Wyspy Kanaryjskie trzeba było się nieco nagimnastykować z przesiadkami, gdyż oprócz przelotów czarterowych rynek nic nie oferował. Od następnego sezonu zimowego Ryanair wychodzi na przeciw samodzielnym turystom i wprowadził do rozkładu połączenia z 3 wyspami: Teneryfą, Gran Canarią i właśnie Fuerteventurą.

Przechwytywanie

Jak widzimy za 480 zł można obecnie kupić bilety na przełom listopada i grudnia bezpośrednio z podwarszawskiego lotniska Modlin. W cenie oczywiście bagaż podręczny 10 kg oraz niewielka torebka.

My niestety musieliśmy lecieć z przesiadką. Jak tylko rozpoczęły się ferie zimowe pod koniec stycznia, polecieliśmy do Barcelony z Modlina (Ryanair 120zł), tam spędziliśmy nockę (noclegi w Barcelonie zimą są bardzo przystępne – za 30-40 euro można spokojnie znaleźć pokój ze śniadaniem) a następnego dnia ruszyliśmy na Fuerte (19 euro).

Po przylocie udaliśmy się do biura wypożyczalni samochodów Autoreisen. Za 4 doby zapłaciliśmy niecałe 80 euro za Seata Ibizę. W cenie jest już pełne ubezpieczenie, bez proponowania żadnych dodatkowych. Firma nie czerpie też żadnych korzyści z polityki paliwowej. Nie płaci się z góry za pełen bak (tak jak w przypadku wielu firm, które pobierają z tego tytułu dodatkowe korzyści), natomiast oddaje się samochód z taką samą ilością paliwa, z jaką się otrzymuje.

Na nasze dwa pierwsze noclegi wybraliśmy miasteczko na południu wyspy Costa Calma i 4* hotel Best Age Fuerteventura.

IMG_0868

Za dwie noce za dwie osoby ze śniadaniami i obiadokolacjami zapłaciliśmy 120 euro. Zazwyczaj nie patrzę nawet na opcje HB, ale tym razem postanowiliśmy dwa pierwsze dni nie martwić się o zakupy i jedzenie.

Przed zachodem udaje nam się jeszcze pojechać na chwilkę na plażę – temperatura około 20 stopni, bardzo przyjemnie i dość pusto – uczucie, które będzie towarzyszyć nam przez cały pobyt na wietrznej wyspie.

IMG_3668

Następny dzień mieliśmy przeznaczony na zwiedzenie półwyspu Jandia. Po wyjechaniu z Costa Calma ruszyliśmy na południe w poszukiwaniu ładnego dojazdu na plażę Sotavento. Te rozległe piaszczyste plaże znane są głównie dla miłośników windsurfingu, gdyż jest tam idealny wiatr do tego typu sportów.

IMG_3704

Pogoda niestety nie była dla nas łaskawa, co chwilę chmurzyło się i lekko padało, co zdecydowanie nie sprzyjało plażowaniu. Z bólem serca wsiedliśmy z powrotem do samochodu i pojechaliśmy do największego kurortu na półwyspie Jandia – Morro Jable. Po drodze cały czas towarzyszyły nam surowe, pustynne krajobrazy.

IMG_3714

Pogoda w Morro Jable niestety w dalszym ciągu nie była taka jaką sobie wymarzyliśmy. Co chwilę padał deszcz, więc postanowiliśmy pochodzić po niezliczonych stoiskach z pamiątkami i kosmetykami Aloe Vera. Zawsze brakuje nam na to czasu i ostatecznie na ostatni moment coś kupujemy, tym razem natomiast już drugiego dnia mieliśmy porobione prezenty dla najbliższych.

IMG_3723

Po południu pogoda w końcu nieco się stabilizuje, co pozwala nam na spacer po mieście. Ciekawą atrakcją jest prawdziwy szkieletor.

IMG_3726

Spotykamy tu również niezliczone ilości papug, które karmione przez turystów z chęcią pozują do zdjęć.

IMG_3745

W drodze powrotnej zajeżdżamy jeszcze na plażę Sotavento. W dalszym ciągu wiatr wieje niemiłosiernie, zapewne ku radości miłośników sportów wodnych. My jednak żałujemy, że nici ze spokojnego odpoczynku na plaży. Widoki są za to niesamowite.

IMG_3749

Trzeciego dnia opuszczamy nasz wygodny hotel z opcją HB w Costa Calma i ruszamy na północ, by docelowo dotrzeć do Corralejo.  Najpierw jedziemy górską drogą na północ w kierunku Pajary. Ponoć Fuerte nie jest górzystą wyspą, jedna my znajdujemy się w samym środku gór, jadąc to w górę, to w dół podziwiamy surowe zbocza.

IMG_3777

Po drodze można zatrzymać się w kilku punktach widokowych, w jednym miejscu można wejść nawet na samą górę. Dochodzimy jednak tylko do połowy, bo… tak, znów wiatr jest niesamowicie nieznośny i uniemożliwia prawie chodzenie. Na szczęście niebo jest błękitne i nie widać żadnego zagrożenia deszczu.

Nasz pierwszy dłuższy przystanek tego dnia zaplanowaliśmy w miejscowości Ajuy. To skaliste wybrzeże, którym można dojść do jaskiń. Samochód parkujemy na bardzo zatłoczonym parkingu przy plaży z czarnym wulkanicznym piaskiem, przebieramy się i jesteśmy gotowi do drogi.

IMG_3847

Ocean jest bardzo wzburzony, groźny i piękny jednocześnie. Wytyczonym szlakiem idziemy do jaskini.

IMG_3809

Trasa zajmuje łącznie może z 40 minut, w trakcie której możemy podziwiać niezwykłe formacje skalne zachodniego wybrzeża wyspy. Chociaż droga nie jest wymagająca, lepiej założyć lepsze obuwie, bo idzie się po kamieniach, na których nietrudno się pośliznąć.

IMG_3813

Jaskinie robią wrażenie, na chwilkę wchodzimy do jednej i zastanawiamy się czy czasem przy bardzo wzburzonym morzu, nie docierają tam fale…

IMG_3821

Po wyjechaniu z Ajuy zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy już głodni. Postanawiamy zatrzymać się na kolejną przerwę w miasteczku Pajara i przekąsić lekki tapas.

IMG_3851

Miejsce to okazuje się być bardzo spokojnym miasteczkiem, w którym nie ma żadnych turystów. Bardzo nam to odpowiada i zasiadamy w  przydrożnym lokalu, w którym po hiszpańsku zamawiamy ‚dos bocadillas y dos cervezas pequenas’ (dwie kanapki i dwa małe piwa), za które łącznie płacimy poniżej 5 euro.

W dalszą drogę wybieramy się drogą górską do Betancurii – pierwszej stolicy wyspy, nazwanej od francuskiego żeglarza, który jako pierwszy dotarł na wyspę w XV wieku. Po raz kolejny trasa wiedzie przez górskie serpentyny, co umożliwia jednocześnie podziwianie pięknych widoków.

IMG_3866

W niewielkim, ale bardzo przyjemnym miasteczku spędzamy niecałą godzinę krążąc między barwnymi uliczkami i zakładami lokalnych rzemieślników.

IMG_3880

W miasteczku znajduje się też najstarszy na wyspie kościół.

IMG_3877

Po paru zdjęciach i krótkim odpoczynku ruszamy znów, typ razem już do naszego punktu docelowego tego dnia – Corralejo. Przy wyjeździe z miasteczka znajdują się posągi dwóch władców Guanczów – rdzennym mieszkańców Wysp Kanaryjskich.

IMG_3893

Stamtąd możemy też podziwiać widoki na Batancurię widzianą z góry.

IMG_3900

Przed końcem dnia docieramy w końcu do największego kurortu na północy wyspy czyli Corralejo, gdzie zatrzymujemy się na 3 noce. Wybraliśmy hotel Hesperia Bristol Playa, w którym płacimy ok. 40 euro/doba. Nie jest nasz najlepszy wybór, gdyż w podobnej cenie można było zamieszkać zapewne w lepszym, bardziej zadbanym miejscu. Hotel na zdjęciach wygląda bardzo zachęcająco, ale w rzeczywistości jest dość zaniedbany.

IMG_3985

My na szczęście nie zamierzamy spędzić w nim za wiele czasu i po check-in od razu oczywiście jedziemy zobaczyć sławne plaże z wydmami.

IMG_3912

Zostajemy tam już do zachodu słońca, ciesząc się ciepłem i ładną pogodą.

Dzień czwarty wita nas… znów deszczem. Tym razem psuje nam to znacznie plany, bo zamierzaliśmy ten dzień spędzić na plaży. W oczekiwaniu na lepszą aurę wsiadamy do samochodu i jedziemy na zachodnie wybrzeże zobaczyć El Cotillo, kolejne miejsce uwielbiane przez windsurferów.

IMG_3931

Oglądamy te niezliczone osoby w wodzie podziwiając ich umiejętności i odwagę do surfowania w tak ogromnych falach. Nie wiem jak oni to robią, że za każdym razem jakoś się wynurzają. Wracając zajeżdżamy jeszcze do La Oliwy, miasteczko nie jest niestety zbyt interesujące, więc chcąc nie chcąc dojeżdżamy do Dunas de Corralejo.

IMG_3968

Pogoda na szczęście nieco się poprawia, co umożliwia nam trochę wędrówek po bezkresnej pustyni.

Dzień piąty to ostatni dzień naszego pobytu na Fuerteventurze. Na szczęście od rana jest ładna pogoda, więc czym prędzej lądujemy na plaży by nadrobić zaległości słońca z poprzedniego dnia. Docieramy do krystalicznie czystego oceanu i podziwiamy widoki na wyspę Lobos oraz Lanzarote.

IMG_1019

Woda niestety dla nas zbyt zimna na kąpiel, ale z powodzeniem można pomoczyć nogi. Dunas de Corralejo ciągną się przez wiele kilometrów wschodniego wybrzeża Fuerte, co sprawia, że gdzie się nie zatrzymamy możemy liczyć na całkowitą pustkę i właściwie całą plażę dla siebie. Gdzieniegdzie, w oddali czasem widać ludzkie sylwetki, ale ten brak ścisku, miliony ludzi wypoczywających podobnie, co można spotkać w tak wielu miejscach, tutaj nie ma. Wszędzie tylko bezkres jasnego piasku.

IMG_3988

Jako, że następnego dnia płyniemy na Lanzarote, już teraz musimy oddać samochód do wypożyczalni na lotnisku. Dlatego po południu zabieramy z samochodu wszystkie nasze rzeczy i jedziemy na lotnisko. Stamtąd autobusem jedziemy do ostatniego naszego punktu na wyspie – stolicy Fuerte: Puerto del Rosario. Słysząc stolica, zawsze mamy na myśli zatłoczone, ruchliwe ulice, wciąż spieszących się gdzieś ludzi i wszechogarniający zgiełk. Tutaj jednak wszystko jest inne: pomimo faktu, że ponoć mieszka tam 30 tyś ludzi, miasto okazuje się być całkowicie puste – w czasie pobytu spotykamy zaledwie kilka osób.

IMG_4016

W mieście jest wiele rzeźb, niektóre tak jak cztery rzeźby muszli znajdujące się przy porcie symbolizują więź miasta z oceanem.

IMG_4023

Ostatni jeszcze widok na port przy zachodzącym słońcu i udajemy się już na dworzec autobusowy skąd jedziemy do naszego hotelu w Corralejo.

IMG_4018

Tak kończy się nasz pobyt na wyspie wiatru, kolejnego dnia idziemy z bagażami do portu, gdzie płyniemy statkiem na księżycową wyspę Lanzarote.

Podsumowując nasz pobyt na Fuerte: wiele osób swój pobyt na wyspie ogranicza tylko do Corralejo – myślę, że to ogromny błąd. Dużo bardziej zróżnicowane jest południe i środek wyspy. Warto na pewno wybrać się do miejscowości położonych w górach i podziwiać wioski i miasteczka z wysokości. Na pewno potrzebujemy do tego samochód, ale na wyspie wydatek ten nie jest dość duży, ruch jest mały, więc nie ma z tym żadnego problemu.

Jeśli chodzi i ceny to nie odbiegają one zbytnio od tych hiszpańskich, do których się przyzwyczailiśmy. Tanie jest paliwo (ok. 1 euro/litr). Zakupy w sklepie (Mercadona) nie obciążają portfela dużo bardziej niż zakupy w sklepie w Polsce (droższe standardowo jest mięso). Obiadów nie jedliśmy żadnych na mieście, gdyż pierwsze dwa dni mieliśmy HB, a potem w czasie pobytu w Corralejo, robiłam coś w apartamencie, niemniej jednak za obiad na pewno trzeba wydać około 15-20 euro za dwie osoby.

Dla kogo to nie jest miejsce? Na pewno dla tych, którzy lubią, żeby coś się działo. Jest to spokojna wyspa, nie ma tu głośnych kurortów z klubami. W największych skupiskach turystów w Morro Jable i Corralejo jest ich sporo, ale nie czuje się tego natłoku (w sezonie pewnie jest inaczej, ale my nie przyjeżdżamy w takie miejsca w sezonie).

Na pewno trzeba mieć na uwadze spory wiatr, który utrudnia plażowanie. Z tego też powodu jest to idealne miejsce dla windsurferów, ale już niekoniecznie dla rodzin z małymi dziećmi.

I ostatnia rzecz: na pobyt na Fuerte wystarczą 3-4 dni. W tym czasie zdąży zobaczyć się i wydmy na północy i piękne krajobrazy na południu. Jeśli mogłabym jeszcze raz zagospodarować 9-ma dniami, jakie postanowiliśmy spędzić na Wyspach Kanaryjskich, to skróciłabym pobyt na Fuerte do 4 dni a wydłużyła na Lanzarote, które moim zdaniem ma dużo więcej do zaoferowania i zdecydowanie można się w niej zakochać.

 

 

 

 

 

]]>
http://europejskiepodroze.pl/fuerteventura-surowa-wyspa-wiartu/feed/ 0
Tarragona – symbol dawnej świetności Imperium Rzymskiego http://europejskiepodroze.pl/tarragona/ http://europejskiepodroze.pl/tarragona/#respond Sun, 18 May 2014 18:10:51 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=1041 Zaledwie 100 kilometrów od Barcelony leży zapomniane i niedoceniane nieco miasto, symbol dawnego Imperium Rzymskiego, pięknie położone nad Morzem Śródziemnym – Tarragona.

Tarragona była naszym ostatnim przystankiem w czasie francusko – hiszpańskiego tripa w czerwcu 2013 roku. Po zwiedzeniu pięknego miasta jakim jest Marsylia, podziwianiu widoków w Cassis, lenistwie na Costa del Sol, Alhambrze w Granadzie i odpoczynku w Alicante, dotarliśmy pociągiem do Tarragony – katalońskiego miasta położonego około 100 km na południe od Barcelony.

Do Tarragony można się dostać z lotniska Reus Barcelona, które leży 11 km od Tarragony. Niestety obecnie na to lotnisko nie lata z Polski żadna linia (jakiś czas temu latał RyanAir z Krakowa). Najbardziej optymalny sposób to przylot z Polski na lotnisko El Prat. El Prat. Latają tam obie tanie linie RyanAir i WizzAir a także LOT (czasem można załapać jakąś fajną promocję) z wielu miast, więc nie ma problemu ze złożeniem czegoś w rozsądnej cenie. Z lotniska podróżujemy kolejką podmiejską do stacji Barcelona Sants a stamtąd mamy już pociąg bezpośredni do Taragony (regionalny kosztuje ok. 8 euro). Można wybrać również autobus, który odjeżdża ze stacji Barcelona Nord (koszt w promocji od 7 euro).

Jako, że było to już ostatnie miejsce, które zwiedzamy, postanowiliśmy zaszaleć i zdecydowaliśmy się na 4* hotel Husa Imperia Tarraco leżący na wzniesieniu, z którego można podziwiać przepiękny widok na całe miasto. Korzystając z oferty pośrednika Alpharooms, zakupiliśmy 3 noce w cenie 60 euro za dobę za pokój ze śniadaniem. Na miejscu czekały nas takie oto widoki:

IMG_0366

Na pierwszym planie widać amfiteatr rzymski – to jedna z wizytówek miasta, obok całego kompleksu rzymskich ruin.

IMG_0847

Z hotelowego balkonu widać też było średniowieczną część miasta wraz z Katedrą.

IMG_0850

Po „zwiedzeniu” miasta z naszego pokoju postanowiliśmy wybrać się na obiad. Tym sposobem dotarliśmy na główny plac w Tarragonie, na końcu którego znajduje się ratusz, czyli Ayuntamiento.

IMG_0939

W pobliskich restauracjach możemy zjeść Menu del Dia za 10 euro. Warto zwrócić uwagę, iż takie menu obowiązuje zazwyczaj jedynie w określonych godzinach, np. to 15 bądź 16. W skład menu wchodzi najczęściej chleb, przystawka, danie główne, kawa i deser oraz coś do picia (my jak zwykle wybraliśmy sangrię).

W pobliżu placu znajduje się widoczna wcześniej średniowieczna Katedra romańska.

IMG_0951

Następnego ranka postanowiliśmy pojechać za Tarragonę zobaczyć słynny akwedukt rzymski Ponte el Diable. Dostaliśmy się tam autobusem numer 5 w kierunku San Salvador z głównego placu, z którego odjeżdżają autobusy. Przystanek, na którym trzeba wysiąść nazywa się Pont Del Diable i jest dość niepozorny – wydaje się, że wysiadasz w środku niczego. Poza tym wracając należy wsiąść do autobusy jadącego w kierunku San Salvador, gdyż nie ma przystanku w drugą stronę. Trzeba po prostu dojechać do końca trasy autobusu i wrócić.

IMG_0903

Most ma około 2000 lat, kiedyś mierzył ok. 25 km i transportował wodę do Tarraco (starożytna nazwa Tarragony) z pobliskiej wioski. Według legendy, która nosiła codziennie wodę zawarła pakt z diabłem – ofiarowała swoją duszę, jeśli diabeł dostarczy wodę pod próg jej domu. W ciągu jednej nocy diabeł zbudował potężny akwedukt, pomagając kobiecie w noszeniu wody, pozbawiając jej jednocześnie duszy.

IMG_0895

Sądząc po wielkości akweduktu nie można oprzeć się wrażeniu, że musi to być prawda.

IMG_0906

Dalszą część dnia spędziliśmy snując się po uliczkach Tarragony podziwiając rzymskie ruiny.

IMG_0936

Oprócz widocznego powyżej Forum, w Tarragonie można zwiedzić Cyrk i Teatr Rzymski. Wszystkie te zabytki sprawiają, że miasto to zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W latach świetności Imperium Rzymskiego Tarragona należała do jednym z najistotniejszych portów Morza Śródziemnego.

W mieście nie może zabraknąć również charakterystycznych budynków i wszechobecnych fontann.

IMG_0927

Ostatni dzień spędziliśmy na plaży rozkoszując się pełnią katalońskiego lata. IMG_0872

Przy niewielkiej promenadzie znajduje się równie niewielka piaszczysta plaża. Pomimo pięknej pogody i bezchmurnego niemal nieba, nie było na niej zbyt dużo turystów. Wysoki sezon zaczyna się tu prawdopodobnie w dniu Świętego Jana 24 czerwca, więc dwa dni wcześniej miasto nie tętniło jeszcze pełnią życia.

IMG_0859

To już było nasze pożegnanie z Hiszpanią. Następnego dnia rano wsiedliśmy w pociąg, skąd udaliśmy się do Barcelony Sants a stamtąd już na lotnisko. Hiszpania w czerwcu? Zdecydowanie warto! Nie ma jeszcze wakacyjnych tłumów w temperatura i pogoda odważnie mówią, że to już lato.

 

]]>
http://europejskiepodroze.pl/tarragona/feed/ 0
Alicante http://europejskiepodroze.pl/alicante-w-czerwcu/ http://europejskiepodroze.pl/alicante-w-czerwcu/#respond Thu, 17 Apr 2014 13:52:10 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=992 Od kiedy Ryanair zaczął latać bezpośrednio z Polski do Alicante, stał się to dość popularny i modny kierunek. i całkiem słusznie – nie tylko Alicante ale całe Costa Blanca ma wiele do zaoferowania dla każdego.

Do Alicante pojechaliśmy trzeci raz. No może nie do końca. Za pierwszym razem nasza podróż zakończyła się na lotnisku w Gdańsku, kiedy z powodu mgły samolot nie poleciał. Potem byliśmy na Costa Blanca cały tydzień, ale dzień, który przeznaczyliśmy sobie na zobaczenia Alicante był deszczowy i burzowy i nie udało nam się za wiele zobaczyć. Tym razem, podczas hiszpańskiego tripa w czerwcu 2013 roku, wszystko udało się bez zarzutu. No może poza jednym ale… Nocleg tradycyjnie już zarezerwowałam na booking.com. Wybrałam pokój z łazienką za 36 euro za noc, co wydawało się ceną dość niską jak na takie miejsce w sezonie. Niestety, obawy były zdecydowanie uzasadnione. Pokój wyglądał zdecydowanie nieciekawie, okna wychodziły na inne pokoje (zero widoku na cokolwiek), a łóżka były bardziej pryczami niż łóżkami. Taki nocleg zdecydowanie nie zachęcał, żeby spędzić w pokoju jakikolwiek czas, więc wracaliśmy tam tylko po to, żeby się wyspać.

Do Alicante możemy polecieć np z Modlina. Obecnie ceny nie zachwycają, najtańsza wersja z Modlina to 340 złotych w maju, ale ceny powoli spadają na ten okres, więc warto śledzić ten kierunek. Dodatkowo do Alicante możemy też dostać się z Wrocławia i Katowic.

Przechwytywanie

My do Alicante dostaliśmy się autobusem ALSA z Grenady, w której zwiedzaliśmy Alhambrę, więc tym razem nie korzystaliśmy się z lotniska. Podróż zajmuje ponad 5 godzin i kosztuje około 30 EUR. My wybraliśmy autobus z przesiadką w Murcji, dzięki czemu zaoszczędziliśmy trochę pieniędzy (warto sprawdzić cenę takiego biletu, bo czasem okazuje się, że jest taniej).

W drugiej połowie czerwca w całej Hiszpanii zaczyna się fiesta, która ma swój finał w najkrótszą noc w roku 23 czerwca. Choć do Alicante przybyliśmy 18 czerwca, fiesta trwała już w najlepsze. Ratusz, ulice, rynek były udekorowane, co dodawało miastu niesamowitego uroku.

IMG_0322

Niektóre ulice wyglądały jak gdybyśmy mieli karnawał, i gdyby nie wysoka temperatura pozwalająca spędzać wieczór bez żadnego okrycia z pewnością można by było tak pomyśleć.

IMG_0332

Oczywiście w takim mieście nie może zabraknąć uroczych placów z fontannami.

IMG_0320

W Alicante mieliśmy jeden pełny dzień, który postanowiliśmy w dużej mierzy spędzić nad morzem. Jest tu ładna promenada nadmorska, piaszczysta długa plaża i ciepła już w czerwcu woda, która bez problemu pozwalała na kąpiele.

IMG_0780

Przy plaży znajduje się wejście na górujący nad miastem, położony na wysokiej skale zamek Świętej Barbary. Na zamek można dostać się pieszą drogą, bądź też windą wydrążoną w skale. My oczywiście wybraliśmy windę. Według informacji, które czytałam, koszt wjazdu to kilka euro w dwie strony, natomiast nikt od nas nie chciał żadnych pieniędzy (może była sjesta:) ?) i wjechaliśmy za darmo.

IMG_0788

Widoki z góry na całe miasto robią wrażenie. Widać i cała plażę i pełen niewielkich statków port.

IMG_0798

Widać też były nadchodzące chmury zwiastujące deszcz albo nawet i burzę.

IMG_0795

Po zejściu (a właściwie zjechaniu) na dół okazało się jednak, że chmury ustąpiły, a my mogliśmy z powrotem udać się plażę i podziwiać zamek tym razem z dołu.

IMG_0823

Po południu wybraliśmy się na spacer po mieście. Gdzie się nie spojrzało, wszędzie był jakiś festyn, na ulicach mnóstwo jedzenia, a zapach hiszpańskich potraw unosił się w powietrzu.

IMG_0828

W Alicante pochodziliśmy również po pubach. Zawsze warto rozróżnić miejsce, gdzie podawane jest jedzenie, a gdzie tylko picie (czasem ciężko o tym zdecydować stojąc przed lokalem). Tam gdzie podawane jest jakiekolwiek jedzenie, cena napoi jest zdecydowanie wyższa. Jeśli natomiast pójdziemy do typowego baru (na świeżym powietrzu oczywiście) za piwo powinniśmy zapłacić około 1,5 EUR.

Charakterystyczna promenada wzdłuż portu ma ciekawie ułożony chodnik. Niemniej jednak to nie jedyne miejsce na Półwyspie Iberyjskim, gdzie możemy spotkać się z taką promenadą. Podobną widzieliśmy również w Lizbonie.

IMG_0829

W porcie jak zwykle można podziwiać różnego rodzaju statki: od niewielkich łódek po ekskluzywne jachty.

IMG_0831

Podsumowując naszą krótką wizytę w Alicante możemy zdecydowanie polecić to miasto, nie tylko na krótki wypad, ale również na cały tygodniowy urlop. Nie można przy tym zapomnieć, że Alicante to tylko jedno interesujące miejsce,a na całej Costa Blanca jest ich mnóstwo.

My z Alicante powędrowaliśmy na dworzec Renfe, gdzie wsiedliśmy do pociągu, który zawiózł nas do Tarragony, kolejnego miejsca naszego tripa.

 

]]>
http://europejskiepodroze.pl/alicante-w-czerwcu/feed/ 0
Grenada http://europejskiepodroze.pl/grenada/ http://europejskiepodroze.pl/grenada/#respond Wed, 16 Apr 2014 21:30:59 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=983

„Kto nie widział Grenady, nie widział niczego” – mówi hiszpańskie przysłowie.

Zachęceni tym zdaniem, w czasie naszego francusko – hiszpańskiego tripa w czerwcu 2013 roku (Marsylia i Cassis -> Marbella -> Grenada -> Alicante -> Tarragona) postanowiliśmy jeden dzień poświęcić na to właśnie miasto. Z Malagi do Grenady dostaliśmy się autobusem Alsa za niecałe 12 EUR. Bilet kupiliśmy w automacie na dworcu. Po około dwóch godzinach wysiadamy już na dworcu w Grenadzie, skąd autobusem docieramy do centrum miasta, gdzie znajduje się nasz hotel. Grenada jest bardzo łaskawa dla turystów, jeśli chodzi o ceny noclegów. Za 2-osobowy pokój z łazienką w **hotelu ze śniadaniem zapłaciliśmy 25 euro.

Głównym punktem naszej wizyty w Grenadzie była oczywiście Alhambra – niezwykły XIII – wieczny zespół pałaców arabskich. Ponieważ znajduje się ona na górze miasta, podjeżdżamy autobusem, nie tracąc czasu na dość długi spacer.

IMG_0726

Bilety do Alhabmbry trzeba kupić z wyprzedzeniem, gdyż przychodząc bez biletu możemy obyć się jedynie smakiem. Bilet kupiliśmy przed wyjazdem przez Internet za około 15 EUR od osoby (obecnie na stronie wyświetla się cena 15,40 EUR) na tej stronie.

Kupując bilet wybieramy wejście poranne lub popołudniowe, natomiast do Pałacu Nasrid wybieramy konkretną godzinę. Ponieważ przyjechaliśmy do Grenady około godziny 13, wybraliśmy wejście popołudniowe dostępne od 14, a Pałac Nasrid zdecydowaliśmy się zwiedzić na sam koniec naszego pobytu w Alhambrze o godzinie 18. Mając taki bilet internetowy, na miejscu udajemy się po odbiór normalnego biletu do automatycznego punktu odbioru i po chwili znajdujemy się w środku.

Zwiedzanie zaczynamy od ogrodów Generalife.

IMG_0607

To jedne z najstarszych zachowanych ogrodów mauretańskich. Przystrzyżone żywopłoty, soczysta zieleń i piękna roślinność zachęca do spaceru, żałujemy jednak, że w dniu naszej wizyty całe niebo pokryte jest chmurami, przez co nie możemy zobaczyć piękna tego miejsca w całej okazałości.

IMG_0619

Z Pałacu położonego w Generalife możemy zobaczyć Górną część Alhambry. Jest to nasz kolejny punkt, do którego zmierzamy.

IMG_0618

Po paru minutach spaceru docieramy do zupełnie innej części kompleksu składającego się z ruin starych pałaców, łaźni i ogrodów.

IMG_0645

Znajduje się tam między innymi Alcazaba – forteca z wieżami będąca najstarszą częścią Alhambry.

IMG_0653

Z wież do niej przyległych możemy podziwiać widok na całą Granadę…:

IMG_0640

…oraz na ośnieżone stoki Sierra Nevada – najwyższe pasmo górskie Półwyspu Iberyjskiego.

IMG_0651

Stamtąd udajemy się już pod Pałac Nasrid, do którego ustawiona jest spora kolejka. Najbardziej znaną jego częścią jest Patio Lwów, które dla władców muzułmańskich było uosobieniem ziemskiego raju .

IMG_0683

Podziwiamy też tam piękne elementy architektoniczne kultury mauretańskiej:

IMG_0682

Po raz kolejny mamy możliwość obejrzenia miasta z góry:

IMG_0710

Po powrocie do hotelu widzimy, że widok z naszego okna wygląda fantastycznie i zachodzie słońca. Biorąc pod uwagę cenę i lokalizację noclegu jesteśmy bardzo zadowoleni z wyboru.

IMG_0746

Następny poranek, przed samym wyjazdem, poświęcamy jeszcze na krótki spacer po mieście.

IMG_0769

Wszędzie możemy zaobserwować ciekawe skwery ze zdobionymi ścianami.

IMG_0765

Z Grenady jedziemy ponownie autobusem ALSA do Alicante, gdzie spędzamy dwa dni pełne lenistwa a o czym możecie przeczytać tutaj 🙂

 

 

 

]]>
http://europejskiepodroze.pl/grenada/feed/ 0
Majorka http://europejskiepodroze.pl/majorka-w-sierpniu/ http://europejskiepodroze.pl/majorka-w-sierpniu/#respond Thu, 30 Aug 2012 16:18:23 +0000 http://europejskiepodroze.pl/?p=870 Tym razem coś bardzo wakacyjnego i sielankowego: Majorka – stolica Balearów i idealne miejsce na bezstresowy wypoczynek połączony z niewielką dawką zwiedzania. Oczywiście można tam spędzić czas aktywnie bądź też imprezowo.

Na Majorkę wybraliśmy się w ostatni tydzień sierpnia 2012 roku silną 9-osobową grupą. Lecieliśmy z Poznania standardowo tanimi liniami Ryanair. Za bilety płaciliśmy od 250 do 300 zł za loty w dwie strony (zależy kto z ekipy kiedy się decydował 🙂 ).  Obecnie można tam się dostać z Modlina, Poznania i Krakowa. Ceny kształtują się od 350 zł w dwie strony, ale powinny jeszcze spaść na późną wiosnę. Jadąc na Baleary w sezonie (albo w każde inne miejsce nad Morzem Śródziemnym) trzeba liczyć się ze znacznymi upałami. Oczywiście zdawaliśmy sobie z tego sprawę, ale jadąc taką grupą wybiera się termin odpowiadający każdemu, więc tym razem padło na sierpień.

Tym razem zamiast standardowego hotelu zarezerwowanego przez booking.com zdecydowaliśmy się na wynajem willi przez portal homeaway.co.uk. Wybraliśmy dom z basenem w miejscowości Santa Ponsa. Płaciliśmy około 30 eur/os za noc. Myślę, że warto brać pod uwagę taką formę noclegu przy dużych grupach, bo jednak to duża niezależność no i zupełnie inny klimat. Szczególnie w przypadku, gdy wyjazd jest typowo rekreacyjny i dużej mierze polega na odpoczynku przy basenie 🙂

IMG_0425

Choć tak naprawdę wyjazd miał być nieco bardziej aktywny. Jeszcze przed wyjazdem mieliśmy zarezerwowane dwa samochody w Goldcar.  Jednak w biurze na lotnisku okazało się, że coś jest nie tak z naszymi kartami (w tej firmie akceptują tylko normalne karty kredytowe wypukłe i muszą być na nazwisko kierowcy). Nie mieliśmy na tyle determinacji, żeby zmieniać kierowców, albo ogarniać jakąś inną wypożyczalnie. Stwierdziliśmy, że przeżyjemy bez samochodu i może nawet dobrze się stało, bo przy wysokiej temperaturze zdecydowanie lepszym pomysłem jest spędzenie czasu w wodzie. Majorkę natomiast ja muszę zobaczyć jeszcze raz, tym razem najlepiej w maju albo pod koniec września i pojeździć po wyspie, by zobaczyć jej najciekawsze zakątki.

Santa Ponsa, w której się zatrzymaliśmy jest dość spokojną miejscowością jak na Majorkę. Nie ma tam żadnych dyskotek, a więc i ludzi trochę mniej. W miasteczku są dwa duże sklepy Eroski, w których zaopatrywaliśmy się przez cały wyjazd jako, że żywiliśmy się w naszej willi i sami przyrządzaliśmy posiłki.  Plaża w Santa Ponsa również jest bardzo przyjemna. Oczywiście trzeba się liczyć, że w szczycie sezonu będzie gorąco i sporo ludzi. W zamian dostajemy idealnie ciepłą wodę, w której możemy siedzieć cały dzień.

IMG_0473

Trzeciego dnia udaje mi się w końcu zmobilizować ekipę, żeby ruszyć się z naszej willi (a ruszyć 9 osób łatwo nie jest: ) ) i plaży i coś zobaczyć. Pierwszy wybór pada na stolicę wyspy Palmę dokąd dojeżdżamy autobusem za około 3,5 EUR.

IMG_0586

Jednym z obowiązkowych punktów stolicy jest Katedra La Seu i okolice wokół niej.

IMG_0633

Wstęp do katedry La Seu kosztuje około 6 EUR. Jak ktoś lubi zwiedzać kościoły to oczywiście warto.

Miasto należy do jednych z przyjemniejszych miast hiszpańskich. Są też idealne miejsca do ochłodzenia się podczas zwiedzania w upalny dzień. Znajdziemy tu mnóstwo placów z fontannami nadającymi sielankowy klimat.

IMG_0587

Zmęczeni wysoką temperaturą co chwilę przysiadamy gdzieś w cieniu rozkoszując się interesująca architekturą i pięknymi widokami.

IMG_0631

Podążając w stronę portu mijamy także ciekawe zabytkowe wiatraki El Jonquet.

IMG_0672

W porcie stoi kilka ogromnych promów turystycznych ale przede wszystkim niezliczona ilość mniejszych bądź większych prywatnych jachtów.

IMG_0664

Możemy też stąd zobaczyć piękny widok na katedrę, która z daleka wydaje się jeszcze większa i bardziej pokaźna.

IMG_0679

W tym miejscu kończymy naszą krótką wycieczkę po stolicy. Jest tu zdecydowanie więcej ciekawych miejsc do zobaczenia (jak choćby zamek Bellver), ale zmęczenie upałem daje się szybko we znaki więc czym prędzej podążamy autobusem do Santa Ponsy by jak najszybciej orzeźwić się w basenie naszej willi.

IMG_0963

Na naszą kolejną wycieczkę wybieramy się po kolejnym dniu obijania się w wodzie. Z Palmy do Soller jedziemy zabytkowym pociągiem. Bilet na podróż do Soller a potem równie zabytkowym tramwajem do Port se Soller kosztuje 28 euro w dwie strony. Pociąg i tramwaj kursują kilka razy dziennie i są ze sobą skomunikowane.

Przechwytywanie

http://www.trendesoller.com/en/cms.php/Timetable_and_Prices

Po drodze kolejka zatrzymuje się by można było podziwiać widoki na schowane w górach miasteczka.

IMG_0746

Po około 50 minutach dojeżdżamy do miasteczka Soller. Głównym punktem miasta jest katedra Sant Bartomeu.

IMG_0920

Soller jest bardzo przyjemne, w sam raz na krótkie zwiedzanie przed lub po lenistwie w Port se Soller.

Do Port de Soller jedziemy tramwajem.

IMG_0779

Nie mam pojęcia czemu to nazywa się tramwaj, dla mnie wyglądało tak samo jak pociąg, którym dojechaliśmy do Soller. Tak czy inaczej docieramy do przyjemnej plaży, gdzie zamierzamy spędzić najgorętszą część dnia.

IMG_0895

Z portu można dotrzeć na stateczkiem na znaną plażę Sa Colobra. Bilet w dwie strony kosztuje 25 EUR i trwa około godziny. Trzeba mieć jednak trochę czasu, bo w ciągu dnia pływają tylko 4 statki, więc nie tak łatwo zgrać wszystko w czasie. Mi pozostało popatrzeć tylko na turystów wsiadających na statek, ale jak już wspominałam na Majorkę na pewno wrócę na wyjazd bardziej aktywny, wiec jeszcze nic straconego.

IMG_0800

Jak kogoś interesują wspomniana wyżej wycieczki do plaży Sa Colobra (tam została nagrana jedna fajna scena w filmie Atlas Chmur) to informacje o rejsach można znaleźć na stronie http://www.soller1.com/en/cms.php/travel/timetables/boat_trips.

Nasza trzecia wycieczka…Tym razem do aquaparku Western Park w Magaluf. Na Majorce są trzy duże aquaparki. Oprócz tego w Magaluf jest jeszcze w El Arenal i w Alcudii. Nie patrzyłam jaki ma najlepsze oceny, dla nas najlepszy był ten bo był najbliżej Santa Ponsa. Bilety kupiłam jeszcze przez wyjazdem przez Internet. To dobre rozwiązanie, bo płacimy trochę mniej (teraz 26 EUR, dwa lata temu było parę euro taniej) a poza tym omijamy całą kolejkę, która zaraz po otwarciu ustawia się do wejścia.

westernpark

W parku jest mnóstwo fajnych atrakcji jak ta zjeżdżalnia na zdjęciu tzw. Boomerang.

20120827528

Najlepsze są zjeżdżalnie, na których używa się pontonów i jeździ się we dwie osoby. Szczyt sezony niestety robi swoje i na najlepsze zjeżdżalnie można czekać nawet 20-30 minut co jest ogromna stratą czasu. Najlepiej korzysta się ze wszystkich atrakcji w godzinach 16-18, bo wtedy sporo ludzi idzie coś zjeść, odpoczywa albo powoli się zbierają do wyjścia, wiec warto zostać do samego końca.

Nasz tydzień na Majorce to zdecydowanie za krótko, żeby poczuć to miejsce. Nie dotarliśmy ani na wschodnie wybrzeże (Formentor) ani na południe wyspy, więc temat Majorki jest wciąż otwarty. Mogę jednak z czystym sumieniem polecić tą wyspę na odpoczynek i na podziwianie cudownych widoków o zachodzie słońca.

IMG_0404

]]>
http://europejskiepodroze.pl/majorka-w-sierpniu/feed/ 0