San Sebastian – europejskie Rio de Janerio
Tuż przy granicy francuskiej nad Zatoką Biskajską leży San Sebastian, po baskijsku nazywane Donostia. Nieduże miasto może poszczycić się wieloma atrakcjami, które wyróżnia je wśród niezliczonej ilości hiszpańskich kurortów. Po pierwsze jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych kurortów w Hiszpanii, co przekłada się na wysokie ceny nieruchomości (ponoć zajmuje trzecie miejsce pod tym względem w Hiszpanii zaraz za Madrytem i Barceloną). Po drugie, w San Sebastian odbywa się znany na całym świecie Międzynarodowy Festiwal Filmowy goszczący największe sławy dużego ekranu. Po trzecie jest to nieoficjalnie światowa stolica gastronomii, słynąca ze znanych małych kanapeczek pinxos (podobnych do hiszpańskich tapas). Poza tym Donostia nazywana jest przez niektórych europejskim Rio de Janerio, co związane jest z górującym nad miastem ogromnym pomnikiem Chrystusa, wzorowanym na tym z Rio oraz na podobnym ułożeniu miasta nad zatoką.
Jak tam dotrzeć?
No więc pojechaliśmy. Któregoś upalnego lipcowego wieczora wylądowaliśmy na lotnisku w Barcelonie, skąd udaliśmy się autobusem do Saragossy, a stamtąd do San Sebastian. Do serca kraju Basków można oczywiście też dostać w dużo łatwiejszy sposób. W odległości mniejszej niż 100 km od San Sebastian znajduje się aż 5 lotnisk. Na żadne z nich nie dolecimy bezpośrednio z Polski, ale można złożyć lot z jedną przesiadką. Na lotnisko San Sebastian oddalone od centrum miasta zaledwie 20 km można dotrzeć hiszpańskimi liniami Vueling np z Barcelony. Tanimi liniami Ryanair dolecimy do Biarritz (leżące na terytorium Francji) np. z Londynu czy też Brukseli. Warto też sprawdzić połączenia liniami EasyJet z Londynu do Bilbao, oraz Ryanair do leżących nieco dalej lotnisk w Saragossie i Santander.
Promenada i plaża
W przeciwieństwie do hiszpańskich miejscowości leżących nad Morzem Śródziemnym, San Sebastian w środku wakacji ma znośną, nie aż tak bardzo upalną temperaturę (przyjemne 25 stopni). To sprawia, że jest rajem dla plażowiczów i miłośników kąpieli. W samym centrum miasta znajduje się Playa de la Concha (Concha to po hiszpańsku muszla, co przypomina o specyficznym kształcie zatoki przypominającej muszlę (ja tego nie widzę, ale może mam za małą wyobraźnię).
Na długiej piaszczystej plaży wypoczywają spragnieni słońca turyści.
Woda w zatoce jest przyjemnie ciepła, wejście do wody płytkie i bez kamieni. Przy plaży znajduje się charakterystyczny mostek z zegarem dodający uroku nadmorskiej promenadzie.
Plaża La Concha wraz z jej przedłużeniem plażą Ondarreta ciągnie się 2 kilometry. Po drodze mijamy ładny budynek kawiarni.
Przy promenadzie znajduje się także warty zobaczenia Miramar Palace, piękny pałac, który w przeszłości stanowił rezydencję letnią hiszpańskiej rodziny królewskiej a obecnie jest wykorzystywany przez baskijską szkołę muzyczną.
Przepięknie urządzony teren zielony wokół pałacu skupia ludzi, urządzających tam pikniki oraz par młodych robiących sobie ślubne sesje zdjęciowe.
Oprócz popularnej plaży La Concha, w San Sebastian znajduje się także plaża Zurriola, będąca rajem dla miłośników surfingu. Aby się do niej dostać z centrum San Sebastian trzeba przejść przez most o tej samej nazwie.
Most łączy dwie części San Sebastian podzielone rzeką Urumea, która wpada tutaj do Zatoki Biskajskiej.
Pomiędzy wzgórzami
Plaża la Concha rozpościera się pomiędzy dwoma wzgórzami górującymi nad San Sebastian. Na szczycie góry Urgull znajduje się wspomniany wcześniej pomnik Chrystusa.
Obchodząc górę dookoła promenadą Paseo Nuevo można natknąć się na ciekawą nowoczesną rzeźbę.
Po drugiej stronie plaży znajduje się góra Igueldo, z której rozpościera się fantastyczny widok na całą zatokę i wyspę Santa Clara.
Na górę możemy dostać się kolejką wąskotorową za około 2 euro.
W dniu, w których wybraliśmy się na górę niebo było niestety zachmurzone, przez co widoki nie były zapewne tak piękne jak przy słonecznym dniu, ale plaża z góry i tak wyglądała imponująco.
Patrząc z góry na drugą stronę widzimy otwarte morze i fale rozbijające się o skalisty brzeg.
Spacer po mieście
Spacer po San Sebastian jest atrakcją samą w sobie. Nasze zwiedzanie rozpoczynamy od ratusza (po hiszp. ayuntamiento), będącego wizytówką miasta.
Przy ratuszu znajduje się bardzo zadbany park.
Obchodzimy ratusz i kierujemy się w stronę labiryntu wąskich uliczek starego miasta.
Jest tu niezliczona ilość restauracji i barów, w których serwowane są wspomniane wcześniej pinxos. Na starówce znajduje się między innymi barokowy kościół Santa Maria.
Oraz Plaza de la Constitución, na którym w przeszłości odbywały się walki byków a obecnie jest to miejsce różnych fiest.
Spacerując po mieście warto również zobaczyć katedrę Buen Pastor.
Port i wyspa Santa Clara
Uroczym miejscem w San Sebastian jest niewielki port, w którym cumują łódki nie nieduże stateczki.
Można z niego wypłynąć na pobliską wyspę Santa Clara, z góry przypominającą swym kształtem żółwia.
Rejs statkiem kosztuje kilka euro i umożliwia oglądanie cudownej zatoki od strony morza.
W krótkim czasie dopływamy na wyspę.
W XVI wyspa ta stanowiła izolatkę dla chorych na dżumę. Gdy w San Sebastian wybuchła epidemia tej strasznej choroby, chorych transportowano na wyspę, by zapobiec zarażanie pozostałych mieszkańców miasta.
Obecnie na wyspie znajduje się niewielka plaża, z której uroków skorzystaliśmy od razu po dopłynięciu.
Nasz pobyt w San Sebastian niestety dość szybko się skończył i nie zdążyliśmy skorzystać ze wszystkich jego uroków. Wiemy jednak na pewno, że jest to miejsce godne polecenia nie tylko na krótki wypad, ale także na cały urlop.
Dodaj komentarz