Artykuł ten jest częścią relacji z Podróży po Costa del Sol
Jadąc z lotniska lepiej nie połasić się na kolejkę podmiejską. Co prawda jedzie w stronę Marbelli, jednak jej ostatnia stacja to Fuengirola. Jeśli tam wysiądziemy czeka nas dość długa podróż do Marbelli, bo autobus w który wsiądziemy zatrzymuje się na każdym przystanku. Zamiast tego lepiej wsiąść w autobus od razu w Maladze, czy na lotnisku, który bez postoju zawiezie nas do Marbelli.
Cała Marbella jest urokliwym, sielankowym miejscem. Białe domki, wąskie uliczki. Cała kwintesencja hiszpańskich miasteczek.
Głównym miejscem jest Plaza de la Naranjos, plac w centrum. Nazwa placu została wzięta od drzew pomarańczy (naranja to pomarańcza). Teraz chyba bardziej kojarzy się z pomarańczowymi parasolami kawiarni i restauracji.
Kolejne przyjemne miejsce w Marbelli to fontanna w centrum parku, zaraz przy promenadzie schodzącej do wybrzeża. Fontanna w nocy jest kolorowa, co przyciąga turystów również w nocnych porach. Marbella owładnięta jest głównie przez angielskich turystów. Wielu z nich zamieszkało tam na stałe. Urzekają mnie zawsze pary emerytów spędzające jesień życia w ciepłym miejscu, wtapiając się w hiszpańską rzeczywistość, gdzie życie płynie wolniej i przyjemniej (fiesta, sjesta itp.)
A to wspomniana wcześniej promenada, którą dochodzimy z parku do morza.
W Marbelli znajduje się ładny port. Nie ma w nim bogatych jachtów jak w ekskluzywnej dzielnicy tego miasta Puerto Banus (o tym za chwilę). Obecnie istnieje projekt budowy nowego portu wartego 400 milionów euro, finansowanego przez jakiegoś szejka. Z planów wynika, że będzie wyglądać jak mały Dubaj, więc być może zabierze palmę pierwszeństwa portowi w Puerto Banus.
Jeśli chodzi o plażowanie, to Marbella dysponuje długą piaszczystą plażą, na której dostępne są parasole i leżaki. Jak ktoś jednak nastawia się na plażowanie pod palmą na pięknej plaży z białym piaskiem to może być nieco rozczarowany. O ile miasteczko robią niesamowite wrażenie, to plaże należą według mnie do zwyczajnych (co nie znaczy, że jest brzydka). Temperatura za to idealna do plażowania (niekoniecznie do kąpieli, bo woda jednak zdecydowanie jeszcze za zimna). Wzdłuż całej plaży ciągnie się promenada pełna barów i restauracji.
Mówiąc o restauracjach… W Hiszpanii zazwyczaj je się obiad wieczorem (w godzinach naszej kolacji). Składa się ona z 3 dań i niektórzy potrafią przesiedzieć dobre dwie godziny zajadając się hiszpańskimi smakołykami. Jeśli jednak zdecydujemy się na obiad do 15 (mniej więcej) możemy liczyć na korzystniejsze ceny. Wybieramy wówczas Menu del Dia, gdzie zazwyczaj za 10 euro mamy pełny obiad z przystawką, daniem głównym, deserem, kawą i często czymś do picia. Pamiętam, że w takim dużym lokalu nad samym morzem z widokiem na plażę można było wziąć zestaw dwie pizze plus coś do picia, dla dwóch osób za 16 euro.
Będąc w Marbelli nie można pominąć Puerto Banus – ekskluzywnej dzielnicy Marbelli. Można tam dostać się miejskim autobusem. Nie pamiętam numeru, ale przez Puerto Banus jeździ każdy autobus w kierunku Estepony i San Pedro (bilet kupuje się u kierowcy – około 1,25 EUR). Centralnym punktem Puerto Banus jest port z luksusowymi jachtami należącymi często do gwiazd świata sportu czy biznesu. Znajduje się tam np. jacht króla Arabii Saudyjskiej.
Charakterystyczne są białe domki z pomarańczowymi dachami. Hotele należą do zdecydowanie wyższej półki, a na ulicach co chwilę spotyka się jakiś ekskluzywny samochód.
Celebryci wynajmują jachty i robią na nich prywatne imprezy. Zwykli śmiertelnicy za to mogą wybrać się wybrać na około 40 minutowy rejs statkiem z Puerto Banus do Marbelli i popodziwiać miasto od strony morza. Bilet za rejs statkiem fly-blue kosztuje 8,5 EUR (15 EUR w dwie strony). My w jedną stronę popłynęliśmy, w drugą autobusem.
]]>