Cz. 4: Ronda
Tu już ostatnia część pobytu na Costa del Sol. Uroczo położona na skraju wąwozu Ronda jest idealnym miejscem na krótką wycieczkę z wybrzeża. Warto tu przyjechać pozachwycać się pięknymi widokami i oczywiście zobaczyć słynny most.
Artykuł ten jest częścią relacji z Podróży po Costa del Sol
Do Rondy docieramy po raz kolejny autobusem z dworca w Marbelli. Od samego wybrzeża wspinamy się serpentynami w górę nie do końca czując się bezpiecznie patrząc przez okna na przepaście.
Nie pamiętam ile kosztuje bilet (pewnie około 7 EUR) a podróż trwa coś koło półtorej godziny. Przez cały czas mamy okazję podziwiać górskie widoki.
Docieramy bezpiecznie, z informacji bierzemy miejscową mapkę z zaznaczonymi najciekawszymi punktami i ruszamy pieszo w miasto. Pierwsze miejsce: kościół Nuestra Señora del Socorro. Zawsze mam wrażenie, że wszystkie hiszpańskie kościoły wyglądają podobnie plus obowiązkowy dodatek w postaci palmy.
Mamy też możliwość po raz kolejny podziwiać piękne kwitnące migdałowce, których o tej porze roku jest tu mnóstwo.
Ronda jest znana z casas colgadas, czyli kamienic położonych przy samym skraju wąwozu El Tajo.
Oraz oczywiście mostu Puente Nuevo, który jest wizytówką Rondy i widnieje na wszystkich widokówkach z tego miejsca.
Ten monumentalny most został zbudowany pod koniec XVIII wieku i ma wysokość 100m. Robi niesamowite wrażenie, choć przypuszczam, że z dołu jego wielkość jest jeszcze bardziej imponująca. Podziwiając most dziwimy się sporą ilością turystów (szczególnie Azjatów).
Przez most przechodzimy do starej części miasta., w której mamy okazję oglądać np. kolegiatę Santa María la Mayor, powstałej z przebudowy dawnego meczetu, oczywiście w towarzystwie drzew pomarańczy.
W drodze powrotnej do autobusu mijamy jeszcze typowy element hiszpańskiego miasta, mianowicie korridę.
Do Marbelli wracamy po raz kolejny autobusem jadąc niezliczonymi serpentynami górskimi. Tym razem nie robi to już na nas tak dużego wrażenia i zasypiamy słuchając hiszpańskiego hip-hopu puszczanego z komórki przez jednego z współtowarzyszy podróży.
Dodaj komentarz